Obrany już jakiś czas temu przez Radę Polityki Pieniężnej kurs na niskie stopy procentowe kompletnie zmienił realia kredytobiorców w Polsce. O ile właściciele lokat oszczędnościowych narzekają, bo oprocentowanie jest wręcz symboliczne, o tyle zadłużeni wręcz odwrotnie – bardzo sobie chwalą te niskie procenty. Spłata zaciągniętych zobowiązań jeszcze nigdy nie była tak tania. Jak długo utrzyma się ten stan rzeczy?
Stopy procentowe a koszt kredytu
Powiązanie stóp procentowych z wysokością raty spłacanego kredytu to podstawowa wiedza finansowa posiadana przez niemal każdego. Nie każdy jednak zdaje sobie sprawę, czym te mityczne stopy procentowe są oraz jak dokładnie wpływają na koszt obsługiwania zadłużenia.
Stopy procentowe są narzędziem stosowanym przez RPP w celu utrzymywania niskiej inflacji, co dla konkretnego podmiotu przekłada się na stabilne ceny. Polski bank centralny ustala aż cztery stopy: stopa referencyjna, stopa lombardowa, stopa depozytowa oraz stopa redyskonta weksli. Jednak w kontekście kosztu kredytów istotna jest głównie jedna – stopa referencyjna.
Stopa referencyjna określa oprocentowanie operacji otwartego rynku, czyli pożyczek między NBP a bankami komercyjnymi. Chodzi o pożyczki w jedną i drugą stronę, czyli może być sytuacja, że NBP jest wierzycielem banku, a może być odwrotnie. W obydwu przypadkach obsługa takiego zadłużenia jest tym tańsza, im niższa jest stopa referencyjna. Do tego WIBOR, kolejny kluczowy parametr, zazwyczaj jest na poziomie podobnym do stopy referencyjnej. WIBOR to stopa procentowa pożyczek między bankami komercyjnymi, a także pożyczek udzielanych innym podmiotom, w tym dla gospodarstw domowych.
Podsumowując: stopa referencyjna określa koszt uzyskania pieniądza przez bank, a tym samym decyduje o tym, jakie warunki kredytowania może on zaoferować klientowi.
Tak tanio w kredytach jeszcze nie było
I nie jest to puste hasło. Jeszcze na początku 2001 stopa referencyjna wynosiła 18, na początku 2012 4,75, a obecnie jest to 0,10. Co ciekawe, RPP nie wyklucza możliwości cięcia stóp nawet do zera. A są kraje, w których stopy są ujemne.
Dla kredytobiorców obecna polityka pieniężna jest powodem do radości. Średnie oprocentowanie kredytów mieszkaniowych spadło do poziomu 2,5%. Między innymi to sprawiło, że mimo pandemii rynek kredytów hipotecznych ma się świetnie. Co prawda liczba udzielanych pożyczek spadła, jednak ich sumaryczna wartość wzrosła. Z niskiego WIBOR-u korzystają głównie osoby dobrze sytuowane, które decydują się na zakup większego lokum lub kupują mieszkania pod inwestycję, aby zabezpieczyć oszczędności przed inflacją.
Co do inflacji, to w tym kontekście też jest ciekawe, że jeśli się ją uwzględni w kalkulacjach, koszty kredytu mogą się okazać ujemne. Niskie oprocentowanie kredytu plus spadek wartości pieniądza pozwalają uzyskać środki “za darmo”.
Jak długo to potrwa?
Póki co RPP na kolejnych posiedzeniach albo utrzymuje poziom stóp, albo go nawet obniża. Co więcej, z deklaracji członków Rady oraz jej prezesa wynika, że polityka niskich stóp procentowych będzie utrzymana jeszcze przynajmniej dwa lata. Jak przewidują analitycy, później można się spodziewać ich wzrostu, ale będzie on stopniowy, więc kredytobiorcy nie doświadczą “terapii szokowej”. Dzięki płynności zmian każdy będzie miał czas do tego, aby się przygotować na wzrost miesięcznego zobowiązania nawet o kilkaset złotych.