Decyzja Rady Polityki Pieniężnej podjęta na ostatnim posiedzeniu, na mocy której referencyjną stopę procentową poniesiono o 0,4 pp, czyli z poziomu 0,1 do 0,5, mimo że była niespodziewana i wywołała spore zamieszanie, obecnie nie zbudza już takich emocji. Wielu komentatorów uważa, iż było to działanie kosmetyczne i jednorazowe. Jednak sporo jest też głosów za tym, że w ten sposób NBP rozpoczęło cykl powrotu droższego pieniądza i ta podwyżka stóp procentowych to dopiero początek. To zaś doprowadzi do schłodzenia rynku mieszkaniowego.
Jeszcze niedawno Adam Glapinski, członek RPP oraz prezes NBP, zarzekał się, że póki co podwyżki stóp procentowych nie będzie. Uzasadniał to następująco: źródła obecnej wysokiej inflacji są zewnętrzne (np. wysokie ceny paliw, surowców i energii), więc manipulowanie przy stopach nic by nie dało. Tym większym zaskoczeniem był efekt ostatniego posiedzenia Rady Polityki Pieniężnej – stopa referencyjna wzrosła do poziomu 0,5%.
Ta zmiana nie ma za dużego znaczenia dla przeciętnego kredytobiorcy, ponieważ z jej powodu zapłaci on zaledwie kilkadziesiąt złotych więcej miesięcznie. Jednak ma ogromne znaczenie symboliczne, ponieważ nie dość, że jest to pierwsza podwyżka od 2012 roku, to jeszcze jest ona wyraźnym sygnałem w trakcie okresu rekordowo niskich stóp. Wielu ekspertów uważa, iż epoka rekordowo taniego pieniądza już się kończy i RPP będzie dociskało rynek finansowy systematycznie, na każdym posiedzeniu.
Stopy procentowe a rynek mieszkaniowy
Zmiany w polityce pieniężnej wprowadzane przez Radę będą miały dwojaki wpływ na rynek nieruchomości mieszkaniowych w Polsce:
- kredyty staną się droższe, przez co spadnie zdolność kredytowa osób planujących zakup mieszkania, jak też wzrośnie miesięczna rata tych, którzy już zdążyli się zadłużyć;
- wzrośnie oprocentowanie lokat i obligacji, dzięki czemu osoby posiadające oszczędności zaczną chętniej sięgać po te instrumenty finansowe. Przy obecnym poziomie stóp, wysokiej inflacji i symbolicznym oprocentowaniu lokat, trzymanie na nich pieniędzy mija się z celem.
Póki co sygnalizacyjna korekta stóp w górę została przyjęta przez rynek spokojnie. Po pierwsze niewiele zmienia w kalkulacjach kredytobiorców i banków, po drugie jest jeszcze traktowana jako jednorazowy wyskok Rady. Jednak jeżeli RPP będzie kontynuowało podnoszenie stóp, z każdym ich kolejnym wzrostem nastroje na rynku zaczną ulegać zmianie. Należy pamiętać, iż rynek mieszkaniowy w bardzo dużym stopniu regulują emocje, przekonanie o tym, że “taniej nie będzie”, “nieruchomości to inwestycja bez ryzyka” oraz kalkulowanie zysku nawet jeśli środki na inwestycję pozyskało się z kredytu. Następne podwyżki sprawią, iż inwestorzy indywidualni zaczną wątpić w to, że kupno kolejnego mieszkania to rzeczywiście taki dobry pomysł. Zawodowi inwestorzy zdają się już to dostrzegać, ponieważ przestali kupować kolejne lokale, czując, iż obecne wzrosty cen są na wyrost i zostaną niebawem skorygowane.
Eksperci uważający, że ostatnia decyzja Rady jest początkiem wędrówki stóp w górę, uważają, iż RPP tak naprawdę nie ma wyboru. Inflacja jest na rekordowym poziomie i wszystko wskazuje na to, że będzie rosła, powodując coraz większą drożyznę. Do tego rosnące ceny mieszkań powodują coraz większe niezadowolenie. Zakładając więc, iż RPP nieoficjalnie realizuje też cele polityczne, jej decyzje mogą mieć na celu schłodzenie rynku nieruchomości mieszkaniowych, tak aby nie doszło do niepokojów społecznych i spadku poparcia dla rządu.