W ostatnim roku ceny mieszkań w niektórych największych miastach Polski – Warszawie, Gdańsku czy Lublinie – wzrosły średnio o około 15%. Jest tak drogo jak w roku 2008 przed krachem. Obecnie jednak nic nie wskazuje na to, aby ta tendencja wzrostowa miała się zatrzymać.
Sprzedaż i podaż mieszkań powoli spada, ale koszty kupna idą do góry. Wkrótce przekroczą poziom z roku 2008. Podwyżki widać zarówno na rynku pierwotnym, jak i wtórnym. Zmieniają się również stawki za wynajem. W nowym roku tendencja ta będzie się utrzymywać. Rosną bowiem ceny gruntów i materiałów budowlanych, na czym traci oczywiście klient. Wysokim cenom i utrzymaniu popytu sprzyjają też przyznawane powszechnie tanie kredyty.
Ponadto na wzrost cen lokali wpływ mają rosnące oczekiwania finansowe deweloperów i właścicieli mieszkań używanych w największych miastach w kraju. Indeks cen nieruchomości urban.one we wrześniu tego toku wyniósł 99.47 pkt. To o 0,87 pkt więcej niż miesiąc temu i o 3,1 pkt więcej niż w analogicznym okresie poprzedniego roku. Niedługo osiągnięty zostanie krytyczny poziom 100.
Za mieszkanie w Warszawie obecnie średnio trzeba zapłacić około 8300 zł/m2. W Szczecinie i Łodzi jest to odpowiednio 5200 i 4900 zł za metr kwadratowy, a w Gdańsku 6400 zł. Najlepiej sprzedają się klasyczne mieszkania dwupokojowe. Najmniej zmian zaobserwować można w tzw. segmencie premium, gdzie ceny nie zmieniają się tak gwałtownie.
Największe podwyżki odnotowywane są w dużych miastach takich jak Warszawa czy Wrocław. To tam jest bowiem największe zapotrzebowanie na pracowników. Duże miasta przyciągają również inwestorów i osoby, które chcą wzbogacić się na wynajmie.
Niektórzy eksperci są zdania, że dojść może wkrótce do rynkowego przesilenia i spadku sprzedaży mieszkań. Dominuje jednak opinia, że w parze ze wzrostem cen mieszkań idzie wzrost gospodarczy. Polacy są coraz zamożniejsi i stać ich na coraz to nowe nieruchomości.
Mieszkania są drogie, bo jest ich stosunkowo mało. Pod tym względem Polska wciąż na tle Europy wypada słabo. Ponadto potrzeby mieszkaniowe rosną szybciej niż na rynku pojawiają się nowe mieszkania. Eksperci szacują, że obecnie w kraju brakuje od 700 tysięcy do nawet 3 milionów mieszkań. Polacy mieszkają w lokalach ciasnych i przeludnionych.
Problemem jest też polskie prawo administracyjne i budowlane. Na to z kolei często skarżą się deweloperzy. Obowiązujące normy budowlane wymagają stosowania niejednokrotnie bardzo drogich materiałów, czy wymuszają używanie rozwiązań nieopłacalnych. Brakuje również siły roboczej. Ukraińcy, którzy do tej pory ratowali sytuację, coraz częściej wyruszają do Niemiec.
Wydatki na mieszkalnictwo w Polsce w stosunku do PKB są najniższe w całej UE. W krajach zachodnich kieruje się średnio 1 % PKB na mieszkalnictwo. W Polsce dla porównania jest to zaledwie 0,08 % PKB. Poza tym wielu Polaków z uwagi na nierówności zarobkowe migruje do dużych miast, co przekłada się na większe zapotrzebowanie na lokale mieszkalne, których ceny cały czas rosną.