Wraz z początkiem pandemii zaczęło się uważne, pełne napięcia obserwowanie rynku mieszkaniowego. Każdy zadawał sobie pytanie, czy zawirowania w gospodarce spowodowane lockdownem przełożą się na pogorszenie koniunktury w nieruchomościach. Ku zdziwieniu pesymistów branża ta zdołała wyjść z kryzysu obronną ręką. Jednak perspektywy na drugą falę COVID-19 nie są już takie optymistyczne.
Ogólnie przybywa osób, które pesymistycznie patrzą na najbliższą przyszłość gospodarki – aż 86% ankietowanych przez Cenatorium spodziewa się pogorszenia sytuacji. A w mieszkaniówce nastroje mają bardzo duże znaczenie. W końcu kupno mieszkania to bardzo często kredyt, a kredyt to zobowiązanie na wiele lat. Do takich zobowiązań skłonni jesteśmy wtedy, gdy mamy stabilną i bezpieczną sytuację finansową.
Nie zmienia to faktu, że póki co mieszkaniówka ma się świetnie. Ceny w okresie od maja do września rosły. Zgodnie z indeksem cen opracowanym przez portal bankier.pl oraz Puls Biznesu, indeks ten we wrześniu wzrósł o 0,77 pkt rok do roku. Ogólnie dobre odczyty oraz zdecydowana poprawa sytuacji epidemiologicznej w okresie lata, wpłynęły na nastawienie deweloperów, którzy po kilkumiesięcznym przyczajeniu, w celu obserwacji tego, co się stanie wskutek pandemii, energicznie wrócili do inwestowania.
Dane GUS pokazują, że we wrześniu 2020 wyraźnie wzrosła liczba inwestycji rozpoczętych przez deweloperów, np. we Wrocławiu aż o 700% w porównaniu z sierpniem. Rosła również liczba wydawanych pozwoleń na budowę. Tu liderem oczywiście była Warszawa (oczywiście – ponieważ jest największym rynkiem) z 1512 pozwoleniami, kolejny był Gdańsk z 1211 oraz Wrocław z 1028.
Zwiększeniu obrotów w deweloperce towarzyszyło przekonanie, że sytuacja jest już jako tako opanowana. Zakładano nadejście drugiej fali epidemii, jednak nie spodziewano się, iż jej uderzenie będzie tak gwałtowne. Niepewność w branży potęguje się także ze względu na to, że działania rządu są dosyć chaotyczne i nie pozwalają przewidzieć nawet w przybliżeniu co będzie się działo w gospodarce w najbliższym czasie.
Obecnie obserwuje się wyhamowanie tempa wzrostu cen. Średni czas ekspozycji ofert wzrasta – z danych Cenatorium wynika, że we wrześniu oferty czekały na klienta 17 dni, a w sierpniu było to zaledwie 13 dni. Póki co mieszkaniówkę w dobrym stanie utrzymują głównie niskie stopy procentowe. I mniej chodzi tu o niski koszt kredytu, a bardziej o to, że ze względu na nieopłacalność lokat wiele osób wycofało środki z banków i szuka sposobu na ich przetrzymanie. Mieszkania nadal wydają się dobrą, bezpieczną alternatywą.
Najbliższe tygodnie mogą przynieść rozstrzygnięcie dla rynku nieruchomości – wszystko zależy od tego jak silna będzie druga fala pandemii i jak długo będą trwały obostrzenia. Raczej niczego nie musi się obawiać segment domów, ponieważ ich popularność rośnie. We wrześniu zanotowano wzrost rozpoczętych budów o 4,1% rok do roku. Wzrost liczby wydanych pozwoleń na budowę domu jednorodzinnego był jeszcze większy – 16,1%.
Co do deweloperów, to nie wydają się oni zbytni zmartwieni obecną sytuacją i ew. perspektywami. W razie zapaści na rynku detalicznym, nastawią się na sprzedaż klientom instytucjonalnym, czyli np. funduszom emerytalnym, które bardzo chętnie inwestują w mieszkania, wykupując całe ich pakiety.