W lutym odnotowana znaczny wzrost wniosków o kredyty hipoteczne, został tym samym pobity rekord z 2016 roku. Wnioskowane kwoty również były sporo wyższe niż w ostatnich miesiącach.
Nie wiadomo jeszcze, czy to zwiastuje nowy trend i kupujący po niepewnym roku 2020 chcą skorzystać na niskich stopach procentowych i tańszych kredytach hipotecznych, czy to wyłącznie jeden taki dobry miesiąc. W lutym zainteresowanie kredytami mieszkaniowymi było bowiem większe o 17,1%, co wynika z danych przedstawionych przez Biuro Informacji Kredytowej. Osób, które złożyły wnioski kredytowe było aż 47,1 tysięcy, czyli o 10% więcej niż rok temu. Jest to także największa liczba od czasu, kiedy BIK gromadzi takie dane, czyli od roku 2016.
Na wynik ten wpływa kilka czynników. Przede wszystkim banki znowu poluzowały wymagania wobec kredytobiorców i ponownie przyjmują wnioski z 10% wkładem własnym. Nie odrzucają wniosków osób, które dochody uzyskują z innych niż umowa o pracę tytułów. Niemal rok temu zasady te uległy znacznemu zaostrzeniu, banki wymagały 20, a niektóre nawet 30% wkładu własnego, a umowy zlecenia, czy działalność gospodarcza właściwie przekreślały możliwość otrzymania kredytu mieszkaniowego. W miarę upływu kolejnych miesięcy pandemii banki stopniowo zaczęły wracać do wcześniejszych zasad przyznawania kredytów i obecnie można je uznać ze elastyczne.
Dodatkowo stopy procentowe cały czas utrzymywane są na niskim poziomie, co przekłada się na mniejsze koszty kredytu hipotecznego i nieopłacalność przechowywania pieniędzy na bankowych lokatach. Ponadto na początku pandemii wiele osób odłożyło decyzję o zakupie mieszkania z uwagi na niepewność co do przyszłości, zarówno w zakresie własnych finansów, jak i ogólnej koniunktury gospodarczej. Rok po wprowadzeniu lockdownu pozwolił już te decyzje zweryfikować. Okazało się, że nieruchomości trzymają cenę, a na spadki się nie zapowiada, a cięcia wynagrodzeń i etatów nie były tak drastyczne, jak wszyscy się obawiali, albo nie było ich wcale.
W kolejnych miesiącach, szczególnie w kwietniu i maju, można spodziewać się wzrostu popytu na kredyty hipoteczne. A to dlatego, że w analogicznym okresie ubiegłego roku właśnie w tych miesiącach odnotowano spore spadki. Wówczas zainteresowanie kredytami spadło o niemal 25%. Porównując wyniki tegoroczne z ubiegłorocznymi, wzrost powinien więc być zauważalny.
Na ostateczny wynik wpływ będzie miał przede wszystkim rozwój pandemii. Jednak mimo informacji o rosnącej trzeciej fali, widać różnicę w zachowaniu społeczeństwa. Zdaje się, że już przywykliśmy do pandemicznej rzeczywistości, a nowe, nawet złe informacji, nie wywołują już w nas panicznego strachu, a jedynie zwiększają ostrożność.
Co jeszcze można wyczytać z danych BIK? Że chcemy pożyczać więcej niż jeszcze rok temu, a wnioskowane kwoty są również najwyższe w historii prowadzonych pomiarów. Wynika to z rosnących cen nieruchomości, ale również z faktu, że chcemy kupować coraz większe mieszkania. Tu znowu widać efekt pandemii, która pokazała, że podczas przymusowego zamknięcia, pracy i nauki zdalnej, powierzchnia mieszkania ma duże znaczenie. Nie musi być to już kawalerka w centrum miasta, a raczej mieszkanie zapewniające komfort i intymność dla każdego z domowników, a w razie potrzeby nawet odrobinę samotności.