Jak podaje Biuro Informacji Kredytowej, kredyt we frankach szwajcarskich spędza sen z powiek ok. 900 tys. Polaków. W latach 2006 – 2009 były one bardzo popularnym źródłem finansowania domów i mieszkań. Frank szwajcarski był wówczas przedstawiany jako najstabilniejsza waluta świata, której kurs nie powinien ulec znaczącym zmianom w perspektywie wielu lat.
Sytuacja dramatycznie zmieniła się 15. stycznia 2015 roku, w tzw. “czarny czwartek” – nastąpiła wówczas gwałtowna podwyżka jego kursu wobec złotówki, co poważnie nadwyrężyło finanse wielu gospodarstw domowych. Okazało się bowiem, że niekiedy kwota kredytu do spłacenia znacznie przewyższa wartość nieruchomości, na którą została przeznaczona.
Od stycznia bieżącego roku “frankowicze” mogli odetchnąć z ulgą. Kurs szwajcarskiej waluty zaczął wówczas spadać i obecnie wynosi ok. 3,6 PLN. Mimo, iż jest to o 65% więcej niż w latach 2006 – 2009, na dzień dzisiejszy rata kredytu jest zaledwie o ok. 50 PLN wyższa niż w chwili jego zaciągania. Jest to możliwe dzięki niezwykle niskim stopom procentowym utrzymywanym przez bank centralny Szwajcarii. Gdyby znajdowały się one na poziomie takim jak w czasie, kiedy kredyt był uruchamiany, jego średnia rata byłaby obecnie droższa nie o 50, a o ponad 600 PLN.
Wpływ stóp procentowych w Szwajcarii często jednak jest niedoceniany. Fakt, że obecnie znajdują się one na poziomie ujemnym (i są najniższe na świecie) skutkuje tym, że raty kredytów są łatwiejsze do przełknięcia niż jeszcze rok temu. Trudno jest jednak przewidzieć, jak długo utrzyma się taka sytuacja. Jeśli LIBOR CHF wzrośnie, w ślad za nim podąży także wysokość rat, co niewątpliwie będzie poważnym obciążeniem dla budżetu niemal miliona Polaków.
Kredyty we frankach wciąż są gorącym tematem, który budzi wiele emocji i kontrowersji również wśród rządzących. Posłowie Kukiz’15 i PSL złożyli nawet wniosek o powołanie specjalnej komisji śledczej w ich sprawie. W sejmie wciąż trwają pracę nad nowelizacją ustawy o wsparciu kredytobiorców, których sytuacja materialna jest trudna. Zaproponowano między innymi podniesienie minimalnej kwoty dochodów, od której będzie można ubiegać się o pomoc oraz wysokość kwoty, jaka może z tego tytułu przysługiwać. Projekt zakłada też możliwość umorzenia części zobowiązań, jeśli raty spłacane są terminowo.
Przez prezydenta RP przygotowana została ustawa, zgodnie z którą banki miałyby zwrócić kredytobiorcom nadpłacone spready walutowe, czyli różnice pomiędzy kursem zakupu i sprzedaży waluty. Druga prezydencka propozycja dotyczy wyodrębnienia w ramach działającego od zeszłego roku Funduszu Wsparcia Kredytobiorców przeznaczonego specjalnie dla “frankowiczów” Funduszu Restrukturyzacyjnego. Ze środków na nim zgromadzonych finansowane ma być przewalutowanie kredytów we frankach na złotówki. Ma to być korzystne przede wszystkim dla kredytobiorców, ale banki także nie powinny na tym stracić – mogłyby liczyć na zwrot różnic bilansowych właśnie z Funduszu Restrukturyzacyjnego. Projekty te trafiły wprawdzie do sejmu już w ubiegłym roku, jednak nie zostały do tej pory zatwierdzony